"Małym fiatem do centrum nie wjedziesz", ale parę kilometrów dalej co pięć minut startuje samolot, który spala "tonę paliwa"
Internauta krytycznie odniósł się do strefy czystego transportu w Warszawie.
Już pod koniec 2023 roku informowaliśmy na naszych łamach, że Rada Warszawy przyjęła uchwałę o Strefie Czystego Transportu. Co w praktyce oznacza, że samochody z silnikiem diesla, które mają więcej niż 13 lat i samochody benzynowe starsze niż 22 lata nie mogą przemieszczać się po centrum Warszawy.
W tej sprawie odbyło się kilka protestów, ale nie miały wpływu na decyzję radnych. Uchwała została przegłosowana.
W niedzielę Internet obiegł post opublikowany przez Łukasza Jaworskiego. Wpis dotyczył Strefy Czystego Transportu w stolicy. Autor przedstawił zdjęcie, na pierwszym planie widać lotnisko, a w tle centrum, do którego nie można wjeżdżać starymi samochodami.
- W Warszawie wprowadzili jakiś czas temu strefę czystego transportu. Do centrum miasta widocznego w tle zdjęcia, nie możesz wjechać Cinquecento, które pali 4L /100. Na pierwszym planie fotki mamy lotnisko Chopina, na którym dziennie mamy 560 operacji lotniczych. Co 5 minut startuje tam samolot. Taki średni samolot spala tonę paliwa podczas startu. Tonę prawdziwej uśmiechniętej energii. CPK na zadupiu między Warszawą a Łodzią z dobrym połączeniem kolejowym jest lipa. Lotnisko Chopina jest git, ale małym fiatem do centrum nie wjedziesz bo zatruwasz środowisko - napisał Łukasz Jaworki, a jego wpis spotkał się z ogromnym odzewem Internautów. Większość była przychylna jego ocenie sytuacji w Warszawie.
- Strefa Czystego Transportu, Zielony Ład, UE itp. etc. nie mają nic wspólnego z ekologią i czystym powietrzem. Mądremu nie trzeba tłumaczyć, głupi nigdy nie zrozumie - Internauta skomentował post Łukasza Jaworskiego.
Opinia publiczna pokazuje, że ludzie coraz bardziej mają dość wprowadzania dodatkowych opłat pod hasłem "eco". Opłaty ponosimy już nie tylko za CO2, czy papierowe reklamówki, które rozpadają się pod wpływem deszczu, ostatnio lokale gastronomiczne zmuszone zostały do wprowadzenia dodatkowych opłat za kubki i plastikowe sztućce. Mało tego, markety nie mogą już wydawać klientom tak zwanych jednorazówek w innym celu, niż pakowanie warzyw i owoców, które są na wagę. W Lidlu pojawiły się komunikaty, że jeśli ktoś wykorzysta "jednorazówkę" jako reklamówkę na zakupy, będą zmuszeni nabić dodatkową opłatę. Wśród społeczeństwa panuje nerwowa atmosfera. Protesty na niewiele się zdają, a skala nakładania dodatkowych opłat poszerza się.