Kupiła gaz pieprzowy i zapowiedziała, że będzie nim psikała psy, które podejdą do jej pupila. "Nie interesują mnie tłumaczenia"
Chodzi o mieszkankę Woli.
Przeżyła traumę po tym, jak jej pies został zaatakowany przez innego, dużego psa. Właściciele tego psa puścili go luzem, bez smyczy.
- Po dość traumatycznym przeżyciu, jakim jest zaatakowanie mojego psa przez dużo większego psa. Z góry ostrzegam, każdy pies który na terenie parku, ulicy bez smyczy będzie podbiegał do mojego psa zostanie potraktowany gazem. Nie interesują mnie tłumaczenia typu "Moja Gala jest łagodna lub mój Fafik chce się przywitać". Jeśli nie potrafisz przywołać psa, prowadzaj go na smyczy. Mam psa lękowego, po pogryzieniu i po drogim i długim procesie rehabilitacji. Nie będę psa leczyła tylko dlatego, że ktoś nie umie kontrolować swojego psa - napisała na grupie sąsiedzkiej zrzeszającej mieszkańców Woli.
Sąsiedzi w przeważającej większości przyznali rację kobiecie twierdząc, że psy notorycznie biegają luzem i stanowią zagrożenie już nie tylko dla innych psów, ale również dla przechodniów. Lokalna społeczność wyraziła współczucie dla jej psa, który przeżył traumę po tym, jak został zaatakowany i zaoferowała wspólne spacery z psami, które trzymają na smyczy.
- Przestrzeń parku jest dla każdego psa i człowieka, trzeba szanować siebie wzajemnie. Niestety, moje prośby o zapinanie psów na smycz spotykają się z obraźliwymi słowami i groźbami ze strony opiekunów " podbiegaczy". Dlatego uprzejmie proszę o pilnowanie swoich psów - zaapelowała mieszkanka Woli i zadeklarowała jasno, że każdego psa, który podbiegnie do jej czworonoga potraktuje gazem.