Nagrał czas pracy żurawi budowlanych na Mokotowie. "Na tych praktykach Skarb Państwa traci spore pieniądze"
Einar Thorwaldsen, który sam jest operatorem żurawia budowlanego, wynajął pokój hotelowy przy ulicy Postępu w Warszawie, z którego widać plac budowy z trzema pracującymi żurawiami.
Nagrał cały dzień pracy tej budowy. Operator pierwszego żurawia wszedł na dźwig o godzinie 5:50, drugi o 6:15, a trzeci o 7:30. Zgodnie z relacją Thorwaldsena, pierwszy żuraw zakończył pracę o godzinie 17:00, kolejny o 17:15, a ostatni o 17:20. Średnio każdy operator pracował zatem prawie 11 godzin.
Zdaniem Thorwaldsena operator dźwigu nie powinien pracować dłużej niż 8 godzin dziennie, ponieważ tego zabraniają przepisy. Sprawdziliśmy. Obecne przepisy BHP faktycznie precyzują, że czynności operatora żurawia nie mogą być wykonywane dłużej niż 8 godzin na dobę (wcześniejsze mówiło o 6 godzinach efektywnej pracy i przerwach co 2 godziny). Natomiast zgodnie z Kodeksem Pracy operatorzy mogą pracować dłużej niż 8 godzin dziennie, o ile wyrażą na to zgodę, występują uzasadnione potrzeby pracodawcy (na przykład opóźnienia na budowie) i nie zostanie przekroczony roczny limit 150 godzin nadliczbowych.
Faktem jest, że większość operatorów żurawi nie jest zatrudniona na umowie o pracę przez inwestora, a zatrudniana jest przez pośredników, często na podstawie umów cywilnoprawnych, do których przepisy Kodeksu Pracy nie mają zastosowania. Przepisy BHP obowiązują jednak zawsze, niezależnie od formy zatrudnienia. Thorwaldsen podaje, że operatorzy otrzymują wynagrodzenie w formie dniówki - niezależnie od tego, czy spędzają na budowie 8 czy 11 godzin. Oznacza to, że nadgodziny nie są im wypłacane, a tym samym nie są od nich odprowadzane składki i podatki do Skarbu Państwa. Einar Thorwaldsen sugeruje, że jest to sprawa dla rządowego zespołu ds. zwalczania szarej strefy.