Dzieci zachowywały się na placu zabaw jak wandale. "A rodzice siedzieli obok i zero reakcji"
Chodzi o plac zabaw na Bielanach.
Mieszkanka Bielan była zbulwersowana zachowaniem dzieci, które korzystały z publicznego placu zabaw. Postanowiła zaapelować do rodziców dzieci za pośrednictwem internetowej grupy sąsiedzkiej, ale nie spotkała się ze zrozumieniem z ich strony.
Opisała całą sytuację - Plac zabaw, który powstał przy ul. Leśmiana na Słodowcu znajduje się wśród bloków mieszkalnych, tuż pod naszymi oknami. Niestety, zarówno Wy jak i Wasze dzieci nie szanujecie, ani nas mieszkańców, ani naszej okolicy. Cieszymy się, że dzieci mogą się tam bawić, ale niestety coraz częściej dochodzi do sytuacji, które utrudniają życie mieszkańcom i niszczą wspólną przestrzeń. Dzieci notorycznie biegają pod oknami, wieszają się na gałęzie prawie je łamiąc, a także kopią dołki, w które mogą wpaść inne dzieci/psy lub zasypują studzienki. Niestety Wy rodzice nie reagujecie. Jeśli przychodzicie na plac zabaw, to korzystajcie z niego, a nie chodzicie ludziom pod oknami i patrzycie jak Wasze dzieci niszczą wspólną przestrzeń zieloną i nie reagujecie.
Kobieta stwierdziła, że grzeczne zwrócenie uwagi nie pomaga. Mieszkanka wspomniała, że we wtorek zwróciła pięć razy uwagę dziewczynce, która wieszała się na gałęzi, gdzie znajdował się karmnik dla ptaków, ale ani ona, ani jej dorośli opiekunowie nie reagowali. Podobnie było z dziećmi, które wykopywały dołki w trawniku - A rodzice siedzieli obok i zero reakcji. Powiedzieli, że zakopią dziury. No, niestety, nie zakopali. Wrzucili parę szyszek i patyków i odjechali rowerem - opisała sytuację w grupie sąsiedzkiej.
Na koniec mieszkanka zaapelowała do rodziców - Rodzice, prosimy o rozmowę z dziećmi, o szacunku do sąsiadów i otoczenia. Szanujmy siebie nawzajem i wspólną przestrzeń.
Jednak rodzice w komentarzach wykazali się brakiem zrozumienia i stwierdzili, że kobieta przesadza -