Twierdzi, że w jego kanapce z McDonalda brakowało kotleta. Przez telefon usłyszał, że to niemożliwe
Sprawa dotyczy restauracji na Białołęce. Zamiast dwóch, w kanapce miał być tylko jeden kotlet.
Na jednej z grup sąsiedzkich zrzeszających mieszkańców Białołęki pojawił się post dotyczący jednej z lokalnych restauracji McDonald's. Pan Adam pożalił się, że w jednej z kanapek, którą zamówił na dowóz, brakowało kotleta. - Dziś nie zostały nam zrobione kanapki zgodnie ze sztuką. Były to Big Maki, posiadały jednego kotleta. Pan Sergiej przez telefon powiedział, że "to nie jest możliwe, bo on zna całą produkcję", zaproponował wydanie nowych - relacjonuje mieszkaniec Warszawy, który nie skorzystał z reklamacji. - Zapytałem, dlaczego chce wydać nowe, skoro to niemożliwe, i zapytałem, czy twierdzi, że sam wyciągnąłem te kotlety. Usłyszałem, że różnie ludzie robią... (...) Teraz, jak będę tam jeszcze, a nie prędko będę, to będę sprawdzał całą zawartość. I szczerze, jesteśmy ludźmi, robimy błędy, ale trzeba się do nich potrafić przyznać, a nie perfidnie mówić, że tak nie jest i sugerować, że zostały wyjęte przez klienta - podsumował.
Co na to internauci? "Klient nie po to płaci, by za każdym razem weryfikować zgodność zamówienia. Szczególnie gdy bierze się zamówienie na wynos, a nie na miejscu", "W McDonald's są takie standardy, że klient jest najważniejszy. Wystarczy podejść do okienka, przedstawić problem, a oni bez dyskusji wymienią produkt, co w przedstawionym problemie, widzę, nastąpiło. Pomyłki się zdarzają, więc nie ma co dramatyzować i szukać na siłę sensacji" - czytamy.