Wybuch gazu w barze pod Warszawą. Pracownik ma ok. 60% poparzeń ciała
Lokal ogłosił, że zawiesza działalność.
Jak informuje WSPRiTS "Meditrans" SPZOZ w Warszawie, w sobotę, 8 czerwca, o godzinie 17:26, w Pruszkowie, w barze gastronomicznym "O kurczaki" doszło do wypadku. "Runęła jedna ze ścian. Co najmniej jedna osoba poszkodowana. O godzinie 17:28 w barze w Pruszkowie przy ulicy Kościuszki doszło do wybuchu gazu. W wyniku zdarzenia 29-letni mężczyzna doznał oparzeń drugiego i pierwszego stopnia - ok. 60% ciała, w tym rąk, nóg i twarzy" - czytamy na portalu X.
Z relacji świadków wynika, że do wybuchu doszło podczas wymiany butli z gazem. "Wymieniał butlę z gazem. Pracował w budce o wymiarach 5 na 4 metry" - mówi jeden ze świadków cytowany przez Gazetę Wyborczą.
W poniedziałek właściciel baru wydał na Facebooku oświadczenie: - Jak wiecie, wczoraj wybuchł u nas pożar, który zniszczył budynek oraz poważnie poparzył jednego z naszych kolegów. Na chwilę obecną zawieszamy działalność lokalu. Skupiamy się na posprzątaniu tego, co zostało, oraz na pomocy dla Piotra i jego rodziny. W jednej chwili straciliśmy wszystko, w co włożyliśmy serce, wszystko, co kochaliśmy. To, z czego byliśmy dumni. Czuliśmy się ważną dla Was częścią gastronomiczną Pruszkowa. Nie wiemy, co będzie dalej. Dostaliśmy dużo telefonów z ofertami pomocy oraz wsparcia, aby się nie załamywać i ponownie robić to, co umieliśmy najlepiej. Znajomi i sąsiedzi założyli zbiórkę, co pokazuje, jakie wielkie serca otaczają nas dookoła. Nie mieliśmy o tym aż takiego pojęcia, dopóki nie przytrafiła się nam wczorajsza tragedia. Zawsze staraliśmy się indywidualnie, jak i firmowo, wspierać różne akcje charytatywne, lokalne i ogólnopolskie, i nie spodziewaliśmy się, że staniemy kiedyś po tej drugiej stronie. Zaznaczam, że w pierwszej kolejności chcemy objąć opieką naszego kolegę Piotra i jego rodzinę. Nigdy w życiu o nic się nie prosiliśmy, o żadną pomoc. Ale jeżeli ktoś chciałby nas jakoś wesprzeć, w czymś pomóc czy doradzić, będziemy wdzięczni - napisał pan Marek.
