Nie mogą spać na Białołęce przez dziwne odgłosy wentylacji. "Jesteśmy wrakami ludzi"
Mieszkańcy jednego z bloków na Białołęce mają dość. Chodzą do pracy niewyspani.
Sąsiedzi z bloku przy ul. Ceramicznej 7 na Białołęce, którzy mają za płotem ok. 30 metrów od swoich okien Centrum Aktywności Międzypokoleniowej żalą się w "Gazecie Wyborczej", że powstanie tego budynku zmieniło ich życie w horror. Wszystko przez wentylację, która zaczęła wydawać głośne i dziwne odgłosy. Słychać ją nawet w nocy, gdy instytucja jest zamknięta. - To jest jednostajny szum, ten dźwięk przypomina mi silnik samolotu, który jest uruchomiony i cały czas pracuje, cały czas - relacjonuje mieszkanka. Gdy jest w domu musi włączać głośno telewizor, by zakłócić hałas.
Ten problem ma uniemożliwiać normalne funkcjonowanie, ale pisma do urzędów z prośbą o wyciszenie wentylatorów nic jeszcze nie dały. - Sekunda, po sekundzie, minuta po minucie, godzina po godzinie, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, od półtora roku, nieustanne zgłaszamy swój zły stan psychiczny i fizyczny. Jesteśmy wrakami ludzi. Zacząłem się bać, chodzić do pracy, bo jeżdżę zawodowo pojazdem na sygnale, czy mam wreszcie zabić kogoś na przejściu dla pieszych, bo źle zareaguje z niewyspania? Tak już jest półtora roku przez hałas wydawany przez CAM - stwierdza Ireneusz. W podobnym tonie wypowiada się Andrzej - kierowca autobusów. - Ciągle pracuję w stresie, przychodzę do domu i też mam stres, i hałas - mówi.
Rzeczniczka dzielnicy Białołęka Katarzyna Wiejowska zabrała w tej sprawie głos. - Urząd Dzielnicy razem z użytkownikiem CAM oraz wykonawcą obiektu podejmuje działania mające na celu sprawdzenie, czy urządzenia zamontowane wewnątrz budynku powodują hałas dla otoczenia - powiedziała "Wyborczej".