Emerytka opierała się o niego w autobusie. Gdy zwrócił jej uwagę, zakazała mu jeździć
Nie wszyscy umieją zachować się w komunikacji miejskiej. Są osoby, które uważają, że tłok zwalnia z podstaw kultury.
Prace remontowe torowiska tramwajowego na pl. Bankowym dają się warszawiakom we znaki. Jeden z mieszkańców, który w czwartek zmuszony był odbyć podróż zatłoczonym autobusem 160, podzielił się swoją historią na jednej z grup facebookowych.
- Bezpośrednie tramwaje z Woli na Pragę-Północ nie jeżdżą, więc trzeba korzystać z autobusów, w których niektórym puszczają nerwy. W jednym z nich trafiłem na bardzo agresywną kobietę po 60. roku życia. Pani za każdym razem, gdy ktoś ją mijał, bo chciał wyjść czy wejść, opierała się z całej siły na mnie. Stałem w rogu obok okna, otoczony innymi, i nie miałem pola manewru, by się ruszyć, nie naruszając czyjejś granicy. Pani miała, ale zamiast przesunąć się w bok, gdzie koło niej było trochę miejsca, albo do przodu, wolała się do mnie przytulać. Gdy sytuacja powtórzyła się na kilku przystankach, zareagowałem. Uprzejmie poprosiłem, czy mogłaby się na mnie nie opierać całym ciałem. Bo ona się niemal kładła! Gdybym magicznie zniknął, to by się przewróciła. Pani wpadła w szał. "W głowach się poprzewracało, jakiś piesek francuski! Jak nie pasuje, to autobusem albo taksówką jeździć! W autobusie trzeba się liczyć, że ciało do ciała się przytula!" - wykrzyczała. Gdy ją zapytałem, czy zatłoczony autobus upoważnia do wyzbycia się resztek kultury, przytaknęła i dodała, że w takich miejscach nie ma o tym mowy. Dacie wiarę? - czytamy.
Co na to internauci? - "Chamstwo nie śpi", "Najgorzej, jak taka się na ciebie pcha i napiera", "Ludzie nie mają kultury i zawsze w takich sytuacjach wychodzi szydło z worka", "Krew by mnie zalała", "Już widzę, jakby sytuacja była odwrotna i ktoś się na niej kładł. Zrobiłaby dopiero aferę" - skomentowali.