Mieszkania zamiast uczniowskiego klubu. Trwa walka o UKS Sadyba
Od lat na sportowo wychowali tam rzesze młodych warszawiaków. Teraz przyszłość Uczniowskiego Klubu Sportowego Sadyba znalazła się pod wielkim znakiem zapytania. Trenerzy i rodzice młodych sportowców zaapelowali do ministra sportu o podjęcie rozmów w sprawie ratowania klubu, który siedzibę stracił z powodu inwestycji deweloperskiej.
Autorzy petycji podkreślają, że Uczniowski Klub Sportowy Sadyba to dla setek dzieci, młodzieży i seniorów było to miejsce będące czymś znacznie więcej niż tylko salą do ćwiczeń.
- Było bezpieczną przestrzenią, gdzie rozwijały się pasje, budowały się relacje i kształtowały postawy. Dziś z bólem serca patrzymy, jak to wszystko może zniknąć - zaznaczają.
Po ponad dekadzie działalności klub jednak stracił siedzibę - pawilon na warszawskiej Sadybie został przeznaczony do wyburzenia pod inwestycję mieszkaniową.
- Dzięki zaangażowaniu lokalnych władz dzielnicy otrzymaliśmy szansę na nowe miejsce przy ul. Okrężnej 53. Niestety - stan techniczny budynku był dramatyczny: brak ogrzewania, kanalizacji, instalacji, dach przeciekający. Potrzebny był generalny remont - opisują działacze.
Złożyli wniosek o dofinansowanie z programu Ministerstwa Sportu i Turystyki "Sportowa Polska 2024". Otrzymali obietnicę otrzymania środkó. Zaczęli remont i...
- A potem... wszystko się odwróciło. Wniosek został odrzucony. Powody tej decyzji do dziś nie są dla nas zrozumiałe.
Zostaliśmy z długiem za dzierżawę, z rozpoczętym remontem i bez możliwości wznowienia zajęć. Klub nie prowadzi działalności. Lokal stoi pusty. Jeśli miasto wystąpi o zwrot nieruchomości - wszystko się skończy. Skończy się klub, który od 14 lat dawał realne wsparcie społeczności - opisują.
I proszą ministra sportu o rozmowę.
- Ta sprawa to nie tylko kwestia formularzy i punktów regulaminów. To historia ludzi, którym obiecano wsparcie, i którzy na tej obietnicy zbudowali nadzieję. Nie żądamy wiele. Prosimy o rozmowę. O spojrzenie na naszą sytuację nie jak na błąd proceduralny, lecz jak na realny dramat organizacji społecznej, która została bez narzędzi do działania.
Jeszcze nie jest za późno. Jeśli z resortu padnie propozycja - my podejmiemy rękawicę. Będziemy dalej działać. Nie chcemy dopisywać kolejnego rozdziału do listy miejsc, które przegrały z biurokracją i obojętnością - podkreślają trenerzy, działacze i rodzice dzieci trenujących w UKS Sadyba.
Petycję można podpisać TUTAJ.