Na pogrzeb czteromiesięcznego syna doprowadzono ją w kajdankach. "Wyglądało to okropnie"

zdj. ilustracyjne | fot. pexels.com
zdj. ilustracyjne | fot. pexels.com

Kobieta od dłuższego czasu była na bakier z prawem.

Jakiś czas temu 22-letnia Magdalena z Warszawy została zatrzymana za nieopłacone mandaty. Wtedy to policja odebrała jej dwoje dzieci - trzyletnią Lenę i czteromiesięcznego Oskara - i umieściła w rodzinach zastępczych. Cztery dni później chłopiec zmarł. Na jego pogrzeb kobieta została doprowadzona w kajdankach. − Wypuścili matkę Oskara, miała skute ręce, nogi, w zielonym stroju. No wyglądało to okropnie. Bardzo przeżywała pogrzeb - powiedziała pani Karolina, znajoma rodziny, w rozmowie z reporterką z "Interwencji".

Prababcia dzieci twierdzi, że była gotowa zapewnić im opiekę. Czynności policji ją zaskoczyły. - Nic kompletnie, żadnych dokumentów, tylko "książeczki proszę oddać i akty urodzenia". Ja mówię, czy ja nie mogę zostać z dziećmi? "Nie, bo pani jest za stara i pani sobie nie poradzi" - relacjonuje pani Halina, prababcia dzieci.

Prokuratura prowadzi śledztwo o nieumyślne spowodowanie śmierci. Sekcja zwłok nie wykazała urazów ani treści pokarmowej w drogach oddechowych. Wstępne wyniki wskazują na niewydolność krążeniowo-oddechową lub pokarmową. - Podstawą interwencji Policji był wydany w stosunku do matki dzieci przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe nakaz doprowadzenia w celu odbycia kary pozbawienia wolności. Zatrzymanie matki dzieci było konieczne, prawnie uzasadnione i zrealizowane zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami. Ze względu na małe dzieci czynności prowadzono w sposób mający maksymalnie ograniczyć jakiekolwiek negatywne skutki - informuje policja.

Maksymalna liczba znaków: 1000
Nie jesteś anonimowy, Twoje IP zapisujemy w naszej bazie danych. Dodając komentarz akceptujesz Regulamin Serwisu

Dziś w Warszawie

26℃
12℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
15 km
Stan powietrza
PM2.5
4.70 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro