Narzekają na zapach kebaba z Saskiej Kępy. Żądają zamknięcia lokalu
Mieszkańcy budynku, w którym mieści się lokal z kebabem, nie chcą dogadać się z właścicielką.
Pół roku temu w okolicy Francuskiej w Warszawie otworzył się nowy lokal z kebabem przy ulicy Wandy 16. Mieszkańcy narzekają na dym z grilla i różne kuchenne zapachy, wylatujące rurą umieszczoną w witrynie prosto w ich okna. - Mamy dość. Jest lato, a my nie możemy otworzyć okien - skarżą się lokatorzy w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". I żądają zamknięcia restauracji Saray. Szczególnie, że po poleceniu jej przez Księżula, ruch zwiększył się kilkakrotnie. Wentylacja przez to pracuje na wyższych obrotach. - Nie da się tego wytrzymać . Od rana do wieczora smród. Mam już swoje lata, boję się, że umrę w tym smrodzie - powiedział pan Ryszard, który mieszka na pierwszym piętrze, zaraz nad restauracją.
Andrzej Maciejewski - prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Międzynarodowa" - do której należy budynek przy ulicy Wandy 16 przyznał, że sytuacja jest skomplikowana, bo lokal, gdzie jest kebab, to właśność prywatna. - Właściciel nie musi nas informować, komu zamierza go wynająć i pod jaką działalność. Możemy jedynie sprzeciwić się sprzedaży alkoholu i go tam nie ma - wyznał i dodał, że zamierza przeprowadzić ekspertyzę, czy kebab prowadzi lokal w odpowiedni sposób pod kątem gospodarki odpadami. Właścicielka restauracji nie chce wojny. - Bardzo bym chciała się dogadać z mieszkańcami Zdaję sobie sprawę, że ten zapach jest. Dlatego proponowałam, że zainstaluje nową wentylację. Chciałam wydać ponad 30 tysięcy złotych, ale w odpowiedzi słyszę tylko wyzwiska. Mój lokal odniósł sukces i nie mam zamiaru z niego rezygnować. Mieszkańcy mnie stąd nie usuną, ale chcę poprawić jakość ich życia. Chcę, żebyśmy żyli w zgodzie - zapewnia właścicielka restauracji Saray Klaudia Yilmaz.