Jechała do Warszawy w zatłoczonym korytarzu. "Naprawdę nie da się z tym nic zrobić?"
Problem przepełnionych pociągów nie znika.
Dorota Zawadzka, która przed laty prowadziła w TVN program "Superniania" jechała w sobotę zatłoczonym pociągiem do Warszawy. Choć spodziewała się tłumów, bo kupiła bilet bez zagwarantowanego miejsca siedzącego i tak pozwoliła sobie ponarzekać. - Pociąg którym jeżdżę do Warszawy, różne relacje, dziś "Lubuszanin" zwykle jest przepełniony. Dziś jadę bez miejsca siedzącego, bo nie było już biletów - miejscówek. W każdym wagonie pełne korytarze. Zawsze się zastanawiam czy naprawdę nie da się z tym nic zrobić? - napisała w sieci i podzieliła się zdjęciem ze swojej podróży.
Internauci w większości łączyli się z nią w bólu. "Nie wiedziałam, że w tych czasach są takie sytuacje. Pamiętam takie czasy to był jakiś 1995 rok, jeździłam tak na studia, ale żeby dziś, szok", "Dodanie wagonu nie jest problemem. Problem są perony. Pociąg nie może zatrzymywać się poza krawędzią peronów", "Bardzo współczuję takiej męczącej podróży na stojąco. Dlatego warto rezerwować bilety z miesięcznym wyprzedzeniem" - czytamy.
Nie wszyscy jednak poklepywali ją po ramieniu i znaleźli zrozumienie tej sytuacji. - Da się Dorotko. PKP IC nie sprzeda Ci biletu bez gwarancji miejsca i tyle. Pojedziesz następnym, albo w najgorszym razie wcale. Ta oferta jest dla kogoś, kto się z tym godzi i nie marudzi - napisał pan Marcin i doczekał się szybko odpowiedzi. - Ależ sprzedaje. A godzę się bo muszę dojechać , a marudzić mogę. Wiem że będę stać. Przecież myślę. Nadal jednak mogę narzekać - podsumowała Zawadzka.