Porwał taksówkę. Zażądał okupu
Dramatyczne sceny rozegrały się ostatnio w Warszawie.
21-letni Maksym pracował w przewozie osób. Jakiś czas temu wziął na nocną zmianę i nie spodziewał się, że zostanie uprowadzony przez 31-letniego mężczyznę. - Podjechałem po klienta na Dworzec Centralny. Nic nie wskazywało na to, że za chwilę coś mu strzeli do głowy. Zachowywał się normalnie. Schował walizkę do bagażnika, wsiadł do auta i ruszyliśmy - powiedział kierowca w rozmowie z "Faktem". W pewnym momencie na Placu Zawiszy 31-letni Kamil P. zaatakował kierowcę i zadzwonił na 112 informując służby, że porwał kierowcę żądając przy okazji okupu. Chciał dostać 100 tys. złotych.
- Byłem przekonany, że nie wyjdę z tego żywy. Gdy wyjął nóż, nie wiedziałem, co mam robić. Dobrze, że operator numeru alarmowego był na tyle opanowany i dał od razu znać policji, co się dzieje. Cieszę się, że mundurowi szybko zainterweniowali, bo nie wiem, czy byśmy teraz rozmawiali - dodał taksówkarz.
- Podejrzany usłyszał zarzuty za wzięcie zakładnika ze szczególnym udręczeniem, wymuszenie rozbójnicze oraz spowodowanie uszczerbku na zdrowiu. Sąd przychylił się do wniosku Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście, stosując środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na trzy miesiące. Grozi mu do 25 lat pozbawienia wolności - skomentował Jakub Pacyniak z Komendy Policji Warszawa-Śródmieście.