Fundacja Kundelek poinformowała o śmierci Gerbera. "Zabiła go osa"
Szczeniak miał tylko pięć miesięcy. Dwa dni przed śmiercią trafił znowu do schroniska.
Gerber z Fundacji Kundelek, która zarejestrowana jest we wsi Iłów (woj. mazowieckie) i pomaga czworonożnym mieszańcom z Mazowsza, nie doczekał się kochającego domu. Uroczy psiak nie żyje, o czym 1 sierpnia (piątek) poinformowali jego opiekunowie. - Odszedł Gerber. Zabiła go osa. Gerber, niestety jak większość psów, nieraz próbował łapać muchy, które latały blisko niego. Niestety tym razem upolował nie muchę a osę. Osa użądliła go wewnątrz pyska. Jak tylko zorientowałyśmy się co się dzieje od razu wsiadłyśmy w auto i popędziłyśmy do weterynarza ale nim zdążyłyśmy dojechać Gerber odszedł. Gerber toczył ślinę z pyska, momentalnie zaczął puchnąć - czytamy relację pracowników fundacji.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że w zeszłym tygodniu z powodu użądlenia osy na ostry dyżur trafiła Justyna, która karmiła m.in. Gerbera. - Justyna też spuchła i o mały włos nie trafiła do szpitala. Skoro tak zareagowała dorosła kobieta po użądleniu w rękę - szczeniak nie miał szans przy użądleniu wewnątrz pyska. Jesteśmy tak bardzo wściekłe. Nie mamy sił na to wszystko! Gerber miał przed sobą całe życie a jedno użądlenie w moment to zmieniło. Przepraszamy Gerber, że nie zdążyłyśmy dojechać... - dodały pogrążone w smutku kobiety.
Jeszcze 30 lipca na stronie fundacji można było przeczytać post, że Gerber szuka domu. Tego dnia trafił ponownie pod skrzydła opiekunów z Kundelka. - Rodzina, która przyjechała adoptować Gerbera, zdecydowała, że razem z nim do domu zabiorą również Pomarańczę - najsłabszą sunię z rodzeństwa. I faktycznie, tak się stało. Wszyscy myśleliśmy, że Gerber będzie dla niej wsparciem. Niestety myliśmy się. Gerber nie dawał żyć Pomarańczy, męczył ją a ona nie miała siły.
Wspólnie podjęliśmy decyzję, że jedno z nich musi wrócić do nas. Z góry założyłyśmy, że będzie to Pomarańcza. W końcu rodzina od samego początku chciała Gerbera. Ku naszemu zaskoczeniu i wzruszeniu, rodzina zdecydowała, że jednak zostanie u nich Pomarańcza - bo miałaby znacznie mniejsze szanse na adopcję. I zdecydowanie tak by było. Dlatego pod naszą opiekę dziś wrócił Gerber. Niezbyt przejął się sytuacją, dostał smaczki na pocieszenie i czeka na nową rodzinę - informowała fundacja niecałe dwa dni przed śmiercią pieska.