Śmiertelny wypadek na Bielanach. Wiemy, jak wytłumaczył się kierowca. Nie trafił za kraty
47-letni kierowca - Mariusz J. - złożył zeznania 13 sierpnia. Jego ofiary zmarły w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń wielonarządowych.
Poniedziałkowy wypadek na Bielanach przyniósł dwa zgony. W środę został przesłuchany kierowca Toyoty Proace City, który z nieznanych przyczyn, wjechał w cztery osoby na czerwonym świetle na przejściu dla pieszych. Prokurator Andrzej Piaseczny z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazał, że 47-latek został przesłuchany w charakterze podejrzanego i przyznał się do udziału w wypadku.
- Opowiadał, że widział pieszych i zaczął hamować, niestety nie zdążył. Gdy się zatrzymał, natychmiast udzielał pomocy poszkodowanym, co potwierdzają świadkowie - zdradził prokurator. Przy okazji dodał, że Mariusz J. jako kierowca zawodowy nigdy nie był karany za złamanie prawa. - Nie rozmawiał też w trakcie tego zdarzenia przez telefon, miał zamontowany zestaw głośnomówiący - podkreślił.
W związku z tym prokurator zadecydował o zastosowaniu środków wolnościowych: poręczenia majątkowego w kwocie 40 tysięcy złotych oraz dozoru policji i zakazu opuszczania kraju.