Ojciec z dzieckiem na rękach zablokował BMW przystanek autobusowy. Kazał kierowcy "spiep**ać"

Niektóre osoby czują się bezkarne i nic sobie nie robią z łamania przepisów, o czym kolejny raz przekonał się jeden z kierowców stołecznego autobusu.

Jeden ze stołecznych kierowców opisał w internecie niemiłą sytuację, jaka ostatnio spotkała go w pracy. "Koleś napisał na mnie skargę, za to że zwróciłem mu uwagę, że łamie przepisy ruchu drogowego, utrudnia mi moją pracę blokując przystanek, co za tym idzie utrudnia opuszczenie i wejście pasażerom do autobusu, bezczelnie kłamiąc w skardze, że zaparkował na początku przystanku. Trzymając dziecko na ręku po zwróceniu uwagi aby umożliwił mi poprawną obsługę przystanku wulgarnie kazał mi cyt. Spie*przać". Ot tatuś. W skardze zaznaczył, żeby nie podawać mi jego danych, tchórz" - napisał na grupie ZTM i załączył zdjęcie na którym widać więcej samochodów łamiących przepisy ruchu drogowego.

"Jak widać na załączonym obrazku nie tylko on blokował mi przystanek, gdyż za nim stał również na przystanku inny pojazd. Hipokryzja, łamiąc przepisy, obrażając wulgaryzmami kierowcę, koleś zasłania się dzieckiem i pisze na mnie skargę. To nie jest jednostkowy przypadek, codziennie spotykamy się z podobnymi utrudnieniami. Nie ma co się dziwić, że brakuje ludzi do pracy, gdyż z każdej strony jesteśmy atakowani i nie są respektowane przepisy dotyczące ochrony funkcjonariusza publicznego" - dodał kierowca warszawskiego autobusu.

Pod wpisem możemy przeczytać ciekawą wymianę zdań. "Ale ja tylko na chwilkę i inne tego typu pierdoły, ludzie nie szanują przepisów to raz, dwa to to że są leniwymi dzbanami, co to kilkuset metrów więcej nie przejdą, bo im nóżki odpadną. Mam nadzieję, że ta skarga została odrzucona bo jest śmieszna z natury", "BMW to styl życia", "Szara Polska rzeczywistość, ktoś łamie przepisy ale to nie jest jego wina tylko osoby która to ujawnia albo śmie zwrócić uwagę", "Dwie najczęstsze przesłanki poczucia bezkarności, samochód i dziecko. Superkombo" - napisali internauci.