Aktywiści chcą... podniesienia opłat za parkowanie w Warszawie
"Minęło pół roku od otwarcia podziemnego parkingu w ścisłym centrum Warszawy. Wciąż regularnie świeci on pustkami. Przyczyny? Miasto nie prowadzi żadnej polityki parkingowej: opłaty są zbyt niskie, a nawet nie płacąc nic, ryzyko złapania przez Straż Miejską jest tak niskie, że w Warszawie patoparkowanie po prostu się opłaca." - napisało stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.
Faktycznie, parking pod Placem Powstańców Warszawy świeci pustkami. Z 420 dostępnych miejsc zajętych jest zazwyczaj nie więcej niż 20%. Jednym z prawdopodobnych powodów jest to, że postój na tym parkingu jest droższy niż na sąsiednich ulicach. Na podziemnym parkingu godzina kosztuje 7,5 zł, a na ulicy 4,5 złotego.
Co ciekawe, miasto jest narażone na zapłacenie kar za ten parking, ale nie za to, że parkowanie przy ulicy jest za tanie. W umowie inwestycyjnej z Mota-Engil, który wyłożył 85 milionów na budowę parkingu, miasto zobowiązało się zlikwidować około 150 naziemnych miejsc parkingowych. Miasto tego nie zrobiło, i teraz operator parkingu może domagać się od miasta 1000 zł kary miesięcznie za każde niezlikwidowane miejsce parkingowe - czyli nawet 150 tysięcy złotych miesięcznie!