Płaci za kartę parkingową, a ochrona otwiera szlaban dla każdego. "Naciąganie ludzi"
Kobieta zagroziła, że przestanie opłacać abonament za kartę, która powinna umożliwiać wjazd na parking przed jej blokiem, bo okazuje się, że od jakiegoś czasu i bez niej można tam wjechać.
Na jednym z osiedli na warszawskim Imielinie zrobiło się nerwowo w sąsiedzkim gronie. Kobieta zwróciła uwagę na sytuację, która ją irytuje przez to, że się powtarza. Swoimi spostrzeżeniami podzieliła się na grupie internetowej. "Jakieś jaja sobie robią. Płacę co miesiąc za kartę wjazdową na enklawę. Po co są te szlabany?! Jak dzwoni się domofonem i od razu szlaban się otwiera. Bez pytania kto, po co, jaki samochód, rejestracja, cokolwiek. Byłam świadkiem takich wielu sytuacji. Sama to "przetestowałam". Kliknęłam przycisk, zadzwoniło i szlaban po sekundzie się otworzył. Po co ja i inni płacą za te szlabany? Żeby ci wszyscy co nie płacą mieli za darmo miejsce parkingowe? To nie jest jednorazowa sytuacja. To się powtarza notorycznie. Przestane opłacać te kartę i będę sobie wjeżdżać na legalu na teren osiedla bo nikt tego nie weryfikuje. To jest oszustwo i naciąganie ludzi na dodatkowe koszty" - napisała.
Zdania w tym temacie są podzielone. "Są plusy i minusy szlabanów. Gdyby szlabany działały poprawnie a ochrona bardziej weryfikowała obcych, to byłyby same plusy. A tak jest jak jest. I mimo, że wielokrotnie myślałem że dostanę wylewu z powodu niedziałającego szlabanu, to nie przypominam sobie sytuacji abym nie miał gdzie zaparkować, bez względu na porę przyjazdu, co regularnie mi się przytrafiało kiedy szlabanów nie było", "Przecież te szlabany są pomyłka. Wadliwe, ochrona śpiaca a człowiek nawet na swoją kartę nie zawsze może wjechać... nie wiem kto był za tym bublem ale dzisiaj powinien się mocno zastanowić nad sensem ich istnienia" - stwierdzili internauci.
