Niedogodności w opóźnionym pociągu do Warszawy. Maszynista skończył pracę i godzinę czekali na kolejnego
Znana aktorka pozwoliła sobie stwierdzić, że doznała "lekkiej traumy kolejowej", która teraz z nią zostanie.
Anna Samusionek długo nie zapomni swojej ostatniej podróży. Aktorka 12 listopada (środa) wracała z planu "Pierwszej miłości". Jej pociąg PKP Intercity miał wyruszyć z Wrocławia o 18.42, a do Warszawy dotrzeć o 23.13. Tak się nie stało. Nie dość, że pociąg utknął na jednej ze stacji, a pasażerowie usłyszeli w pewnym momencie komunikat o 70-minutowym opóźnieniu, później nie było lepiej.
Na kolejnej stacji okazało się, że maszyniście skończył się czas pracy. Na osobę, która mogła go zmienić, trzeba było czekać kolejną godzinę. Niestety w pociągu brakowało wagonu gastronomicznego, który zaczął w pewnym momencie być coraz bardziej potrzebny. Brak możliwości zakupu wody, kawy czy herbaty, tylko pogłębiał frustrację pasażerów. I aby tego było mało, w pewnym momencie pasażerowi pod wpływem alkoholu puściły nerwy i zaczął zakłócać spokój w przedziale. "Krzyczący do telefonu słynne słowo na k... był już tylko marnym dodatkiem do tego cyrku" - powiedziała aktorka na Instagramie, a w opisie filmiku dodała, że jej podróż była jak "nocny koszmarek".
Finalnie w Warszawie znalazła się ok. 2:30 nad ranem. "Cóż, lekka trauma kolejowa zostanie" - podsumowała.
Poprosiliśmy rzecznika Intercity o komentarz i odniesienie się do zarzutów Anny Samusionek. Gdy tylko go dostaniemy, niezwłocznie o tym poinformujemy.
