Wpadka w "Heweliuszu" Netflixa. Dotyczy tego, co zobaczyliśmy na serialowym Ursynowie
Czujne oko miłośnika Ursynowa od razu zauważyło wpadkę scenografów.
Serial "Heweliusz" inspirowany prawdziwą historią zatonięcia promu 14 stycznia 1993 roku na Morzu Bałtyckim bije na Netflixie rekordy popularności. Tymczasem Maciej Maza, którego można znać z anteny TVN24 napisał dla portalu ursynow.org.pl tekst, który dotyczy wpadki. Chodzi o linię autobusową, którą widzimy w serialu w miejscu, który gra warszawski Ursynów, a której w rzeczywistości nigdy nie można było tam zobaczyć.
- Na przystanek z tabliczką "Ursynów" podjeżdża Ikarus linii 146. Przystanek jest co prawda w Zgorzelcu, 146 od zawsze jeździ do Falenicy, no ale sami wiecie. Jest prawda czasów, o których mówimy i prawda ekranu (...) Dokumentaliści robiący research i scenograf "Heweliusza" zrobili dobrą robotę - co potwierdzi chyba każdy, kto oglądał serial. Z ekranu bije utrzymana w kolorystyce Blue Monday Polska z czasu rządów Hanny Suchockiej. Sami spójrzcie. Jest przystanek z wiatą typu "Ł", jest czerwony Ikarus, jest betonowy kosz. No i metalowe latarnie, ale załóżmy, że to mała wpadeczka. Prawda ekranu. Zbliżenie na słupek przystankowy pokaże nam, że na filmowy Ursynów (ten w prawdziwym Zgorzelcu) jeżdżą nawet dwie właściwe linie: 503 i 604, chociaż w przypadku tej drugiej - nocnej - tabliczka powinna być raczej granatowa. Skoro więc dwa numery są trafione, to skąd nagle ten 146? - czytamy w artykule Mazura.
