Nie żyje Marta Bratkowska. Dziennikarka z Warszawy. Współpracowała m.in. z "Gazetą Wyborczą"
Dziennikarka zmarła "nagle, po krótkiej chorobie" w środę 16 lipca.
Marta Bratkowska miała 58 lat. Wiadomość o śmierci dziennikarki przekazał jej syn Marcin. "Cztery lata temu odszedł mój Tata, teraz dołączyła do niego Mamusia. Najwspanialsi rodzice jakich można było mieć. Tylko czemu tak krótko. Bądźcie razem kochani rodzice. Czytajcie, śmiejcie się, cieszcie się znowu sobą. Wkurzajcie na siebie. Kochajcie. Ja sobie dam radę. Nie wiem jak, ale jakoś będę musiał. Serce pękło na tysiąc kawałków" - napisał i poprosił o nieskładanie kondolencji.
Marta Bratkowska przez lata była związana z takimi tytułami jak "Gazeta Wyborcza", "Newsweek", "Fakt" czy "Wprost". Jej kariera obejmowała również pracę w RMF FM oraz w "Dzienniku". - Szybka i bezkompromisowa dorobiła się aliasu "Szeryf", przed którym początkowo się broniła, aż w końcu go zaakceptowała. Przyjaciółką była jeszcze lepszą niż redaktorką, o czym przekonać się mogli tylko ci, którzy mieli prawdziwe szczęście - wspomina w Wyborczej jej koleżanka z pracy Marta Górna. - Rzadko można ją było zobaczyć w innych kolorach niż głęboka czerń. Była mistrzynią sarkazmu i suchych żartów wygłaszanych z nieporuszoną miną. Niełatwo było ją rozśmieszyć, ale kiedy już się udawało, jej śmiech był jak order. Lubiła być sama, z książkami i muzyką, ale dla przyjaciół i tych w potrzebie wychodziła ze swojej strefy komfortu: po inwazji Rosji na Ukrainę przyjęła pod swój dach na Żoliborzu grupę uciekinierów, którym pomagała ułożyć sobie życie, a z wieloma z nich wciąż utrzymywała kontakt - dodaje.