Doszczętnie spalono salon kosmetyczny. Właścicielka: "mój były partner to kobieciarz"

Sprawę przedstawiono w programie Interwencja na antenie Polsatu.

Izabela Zawadka z Warszawy obawia się swojego byłego partnera, Łukasza. ojca ich czteroletniej córki. Para poznała się siedem lat temu, a ich związek zakończył się kilka miesięcy po narodzinach córki.

- Byliśmy około trzech lat razem. No i nie było źle, na pewno nic nie wskazywało na to, co się wydarzyło później. Tak naprawdę dużo zmieniło się wtedy, kiedy zaszłam w ciążę. Przede wszystkim to był kobieciarz i już się przestał z tym kryć. Przez to ja zdecydowałam, że chcę już zakończyć z nim związek, ponieważ wiem, że to było bez sensu. Kazałam mu się wyprowadzić no i wtedy padły pierwsze groźby, że nie chciałby być w mojej skórze, bo teraz już nie ma nic do stracenia - opowiada Izabela Zawadka w programie Polsatu.

Izabela twierdzi, że były partner groził jej po rozstaniu, co zostało udokumentowane nagraniami. Wedle Izabeli, po groźbach nastąpiły ataki na jej salon urody: dwukrotnie rozlano kwas masłowy, a potem ktoś podpalił lokal, co spowodowało straty w wysokości 700 tysięcy. Były partner zaprzecza oskarżeniom jakoby miał związek z tymi atakami.

- Proszę pana, ja od narodzin dziecka musiałem się pilnować, bo ona mi groziła więzieniem, że ona coś wymyśli. No i się zaczęły jazdy. Wymyśliła sobie kwas i myślała, że może za ten kwas mnie zamkną. Nie pykło. Ona po prostu chce mnie ukarać, bo się nie podporządkowałem - odpowiada Łukasz, były partner Izabeli w programie Polsatu.

Służby umorzyły śledztwo. Mimo kolejnych aktów wandalizmu i podpalenia, śledczy nie znaleźli wystarczających dowodów, aby postawić byłemu partnerowi zarzuty. Zawadka, obawiając się o swoje życie, uniemożliwia byłemu partnerowi kontakt z ich wspólnym dzieckiem, za co musi płacić kary finansowe.