Niewidoma kobieta nie dostała zamówionej asysty w pociągu do Warszawy. PKP zabiera głos
Pani Paulina opowiedziała w telewizji o ogromnych emocjach i bezsilności.
Niewidoma pani Paulina nie zapamięta dobrze tegorocznej majówki. Chciała wrócić spokojnie do stolicy i zamówiła asystę PKP drugiego człowieka na Dworcu Gdańskim, bo nie znała tamtego dworca, a poza tym jest w zaawansowanej ciąży. Niestety zamiast pomocy spotkała się z ignorancją. Nikt jej nie pomógł i jej pociąg odjechał.- Nikt się nie pojawił. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Czułam się zakłopotana. Mogłabym wsiąść, ale miałam poczucie, że ktoś będzie mnie szukał. W jednej sekundzie te drzwi się zamknęły i ten pociąg odjechał. Popłakałam się z emocji. - powiedziała na antenie TVP3 Warszawa.
Pani Paulina zadzwoniła na infolinię, gdzie usłyszała, że musi sama iść do kasy i wymienić bilet, jeśli chce jechać kolejnym pociągiem. Skończyło się tak, że wracała do Warszawy zatłoczonym pociągiem, siedząc na torbie na korytarzu. Kierownik tłumaczył się, że nie zauważył pasażerki. Rzecznik prasowy zabrał głos w tej sprawie.
- Bardzo prosimy o złożenie przez pasażerkę reklamacji. Rozpatrzymy ją i postaramy się zadośćuczynić tej niekomfortowej na pewno sytuacji, która na pewno nie powinna była mieć miejsca. Mogę powiedzieć w imieniu swoim i pozostałych pracowników, że bardzo przepraszamy za tę sytuację - zaznaczył Maciej Dutkiewicz, rzecznik prasowy PKP Intercity.