Zapłaciła za wywóz gruzu. Sąsiedzi podłożyli jej psie kupy i materiały budowlane. "Nie moje śmieci, nie mój problem!"
Zdesperowana mieszkanka Mokotowa ma dość.
Postanowiła zaapelować do uporczywych sąsiadów, aby przestali podrzucać jej śmieci do pomieszczenia na gruz.
- Ciężko pracuję od rana do wieczora przy remoncie, płacę z własnej kieszeni bez pomocy firm remontowych i tak mnie szanują inni. To jest worek na gruz! A nie darmowy śmietnik na psie kupki, ubrania i materiały budowlane innych sąsiadów. Proszę mi dopłacić do wywozu swojego gruzu i mogą to wtedy zabrać, a nie za darmo podstawiać pod worek, za który płacę 280 złotych - kobieta zaapelowała w social mediach i dodała, że sąsiedzi podrzucali jej jeszcze do worka na gruz zużyte pampersy, puste butelki po alkoholu a nawet żwirek dla kota z odchodami.
Czy serio tak ciężko pomyśleć i podejść do śmietnika kilka metrów dalej? Czy tak ciężko pomyśleć, że dorzucanie komuś śmieci, żeby potem musiał sam to ogarniać nie jest super? Zapraszam sąsiadów z ulic Kwiatowej i Ligockiej na posprzątanie swoich śmieci. Ja nie będę tego robić. Nie moje śmieci, nie mój problem - oznajmiła kobieta.
Sąsiedzi z Mokotowa przyznali, że mają coraz większy problem ze śmieciami. Padają ofiarą osób, które nawet podjeżdżają pod ich bloki i wyrzucają swoje śmieci pod niezabezpieczone wiaty. Czasem są tak bezczelni, że śmieci podrzucają ludziom pod balkony.
Mieliśmy to samo z workiem. Niektórzy ludzie nie myślą wcale. Z naszego worka sypały się śmieci, mimo że my sami nie zapełniliśmy go do końca - przyznał mieszkaniec Mokotowa.
Mieszkaliśmy w tym budynku, to nie jego mieszkańcy. Niestety, takie podrzutki to standard tam, lecz źródło to komunalne mieszkania z budynku obok - twierdzi Internautka, inni mieszkańcy potwierdzili jej wersję.