Poszedł z psem na spacer. Nagle zza krzaków wyłonił się dzik. Uciekał przed nim i machał rękoma. Mogło skończyć się nieszczęściem
Mieszkaniec Bielan poszedł do pobliskiego lasu na spacer z psem.
Jego żona za pośrednictwem mediów społecznościowych zwróciła się do sąsiadów o wsparcie. Opisała całą sytuację na grupie sąsiedzkiej zrzeszającej mieszkańców Bielan.
- Szanowni Państwo, widzimy ostatnio wiele postów o dzikach w Lasku Lindego i okolicach, ja również spotykałam. Wczoraj mąż wyszedł z psem do Lasku (pies zawsze na smyczy) znienacka z krzaków wyszedł duży samiec i zaczął na nich szarżować. Pies na 10 metrów smyczy wiał, a mąż jest dwumetrowym facetem, obrócił się krzyczał i machał rękami. Dzik po 50 metrach odpuścił, ale ja jestem mała i boję się tam już iść. To, że dzik, ojciec stada jest agresywny, potwierdza już parę osób - napisała mieszkanka Bielan i poprosiła sąsiadów o społeczne wsparcie, ponieważ chce zwrócić się do burmistrza dzielnicy o interwencję.
- Trzeba tu szczerze przyznać, że ta sprawa jest bardzo trudna etycznie, ponieważ jak mi powiedział leśniczy lasów państwowych jedyną opcją jest odstrzał, ponieważ ze względu na ASF nie można ich wywieźć - dodała kobieta.
Jednak zdania mieszkańców Bielan są podzielone. Większość z nich twierdzi, że lasy, to środowisko naturalne dzików i to ludzie powinni się dostosować do potrzeb dzikich zwierząt.
- To ich dom, zatem nie jestem za odstrzałem zwierząt, które po prostu bronią się (a nie są agresywne same w sobie) jak ktoś wchodzi na ich teren. Odstrzał bo ktoś nie może spacerować z psem, a sama z moimi chodzę (więc rozumiem obie strony) jest w mojej ocenie wysoce nieuzasadniony - odpisała jedna z mieszkanek Bielan.
Inni zaś twierdzą, że nie trzeba chodzić do lasu, aby spotkać dzika. Przyznali, że plaga dzików jest męcząca dla nich, bo podczas każdego spaceru boją się spotkania z dzikiem nawet w mieście na chodniku - Nie trzeba wchodzić do lasu, żeby dziki atakowały ludzi. Mam zryty cały trawnik, a ostatnio duży dzik pchał się do klatki schodowej. Proszę mi nie pisać, że to jest ich dom!!!! Dzieci boją się wychodzić na podwórko. Mam nadzieję, że ten cyrk się w końcu skończy - odpowiedziała kolejna mieszkanka Bielan.