Służba więzienna przyznaje, że to był błąd. Chodzi o kajdanki matki na pogrzebie własnego dziecka
Sprawę bada też rzecznik praw obywatelskich.
Polska od niedawna żyje sprawą 22-letniej Magdaleny W. - mieszkanki Warszawy i jej 4-miesięcznego syna Oskara. Przypomnijmy, że gdy kobieta została aresztowana za niezapłacone mandaty, chłopiec trafił do rodziny zastępczej, w której zmarł cztery dni później. Na jego pogrzeb kobieta została doprowadzona w kajdankach, co wzbudziło wiele wątpliwości i oburzenie opinii publicznej. Czy było to konieczne?
Dyrektor generalna Służby Więziennej płk Renata Niziołek zleciła w tej sprawie kontrolę wewnętrzną. Wykazała nieprawidłowości w zakresie realizacji czynności konwojowych - przekazała w komunikacie dyrektor. - Zespół kontrolny ustalił, że zastosowane prewencyjnie przez funkcjonariuszy środki przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek zespolonych, a także decyzja o zobowiązaniu osadzonej do korzystania z odzieży skarbowej były nieproporcjonalne do rzeczywistego stopnia zagrożenia - czytamy w komunikacie. Wobec osób odpowiedzialnych za powstałe nieprawidłowości zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe.