Chciała ponarzekać na głośne seniorki w komunikacji miejskiej. Oberwało się jej
Internauci mieli dużą wyrozumiałość dla emerytek.
Ostatnio jedna z mieszkanek Białołęki zamieściła na osiedlowej grupie swoją najnowszą historię z jednego ze stołecznych autobusów. - Grupa sześciu pań, seniorek, zachowywała się w autobusie tak, że aż wstyd mi było za nie. Wracały z wizyty w znanej instytucji, dumnie prezentowały torby, które dostały w prezencie, ale to nie było przyczyną, że zwróciłam na nie uwagę. W momencie, gdy podjechał autobus, panie gwałtownie rzuciły się do drzwi, rozpychając się, wdarły się do autobusu krzycząc do jednej z nich zajmuj miejsca! Rzuciły torebki na wybrane miejsca i każdemu kto chciał usiąść krzyczały "zajęte!!!". Potem rozsiadły się wygodnie i zaczęły rozmawiać, a właściwie krzyczeć, trwało to całą drogę do przystanku na którym wysiadły (9 przystanków). W związku z tym pobyt w ich pobliżu nie był miły. Czy na prawdę podczas jazdy w autobusie nie można zachowywać się tak, aby inni mogli spokojne też jechać? - zastanawia się pani Pola.
Post kobiety wywołał wiele komentarzy, ale nie spotkał się raczej ze zrozumieniem. "Jakby to była grupa małolatów, by cię to pewnie nie dziwiło", "Nie masz większych problemów? Można było grzecznie zwrócić uwagę, choć nie dopuściły się nie wiadomo czego", "Trochę zazdro, że się zachowują jak małolaty i dobrze bawią, tak? Nie martw się, też będziesz stara i może też spotkasz kumpelki do zabawy. Tyle naszego co się pośmiejemy", "Zachowanie seniorek powoduje oburzenie, to bardzo przykre. Na Białołęce i samym Tarchominie bardzo mało widać seniorów, więc gdy już wychodzą to trzeba się cieszyć z nimi, że im się chce wyjść z domu i spędzać czas wspólnie", "Nie żałuj nikomu powrotu do chwili zapomnienia i młodości. Trochę luzu życzę, a nie wiecznego jadu. Pokazały trochę ułańskiej fantazji i tyle było ich. Nikomu krzywdy nie zrobiły" - czytamy.