Matka Oskarka, który zmarł w rodzinie zastępczej, wyszła na wolność. Ma ważny plan
Do końca kary będzie musiała nosić elektrniczną bransoletkę.
Magdalena W. 15 maja została zatrzymana przez policję w związku z niezapłaconymi mandatami. Do odbycia miała karę 120 dni pozbawienia wolności. Jej dzieci trafiły wtedy do rodzin zastępczych. Jedno z nich - czteromiesięczny Oskar - zmarło cztery dni później. Póki co nie wiadomo, dlaczego. Osadzona na pogrzeb ukochanego synka została doprowadzona w kajdankach i więziennym uniformie.
W czwartek, 26 czerwca komisja penitencjarna rozpatrzyła jej wniosek o odbywanie kary w trybie dozoru elektronicznego. Oznacza to, że W. będzie przebywała w domu z elektroniczną bransoletką. Kilka godzin po wyjściu na wolność z aresztu na Grochowie, głos zabrała jej babcia. - Wnuczka zrobi wszystko, żeby Lenka do nas wróciła. To maleństwo bardzo źle znosi wyrwanie jej z rodzinnego domu. Nie nawiązuje relacji, nie chce chodzić, nie pozwala nikomu się do siebie zbliżać. Ja się boję, żeby nam drugiego dziecka nie zmarnowali - powiedziała pani Halina w rozmowie z "Faktem". Przy okazji dodała, że na dziewczynkę czeka jej pokoik, który do niedawna dzieliła ze swoim małym braciszkiem. "Fakt" zdradził również, że Magdalena W. na wolności swoje pierwsze kroki skierowała na grób syna.