Trzaskowski przekazał złe wieści. Pierwsza linia metra prędko nie pojedzie na całej trasie
"Przepraszam za utrudnienia, te prace muszą niestety potrwać" - powiedział prezydent Warszawy.
1 lipca ok. godziny 1.00 w nocy wybuchł pożar na podstacji energetycznej przy stacji metra Racławicka. W związku z tym pierwsza linia metra najpierw w ogóle była wyłączona z ruchu. W południe ruch został częściowo wznowiony - na odcinku Młociny - Dworzec Gdański. Pisaliśmy o tym TU. Osoby, które spodziewały się, że sytuacja wróci szybko do normy, rozczarują się ostatnimi słowami Rafała Trzaskowskiego. - Według wstępnych szacunków ekipy technicznej zniszczeniu uległo okablowanie na długości około 70 m (systemy zasilające, sterowania ruchem, radiołączności). Służby będą pracować w trybie 24h, aby jak najszybciej naprawić wszystkie uszkodzenia. Dziś, do końca dnia, metro na odcinku Kabaty - Dworzec Gdański nie pojedzie - napisał w mediach społecznościowych prezydent Warszawy.
Obecnie pojazdy linii zastępczych, czyli autobusy i tramwaje wyjeżdżają na trasę z częstotliwością około 5 min. - W pierwszej kolejności technicy skupili się na położeniu nowych kabli światłowodowych. Te prace mają zakończyć się około godz. 1.00. Następnie, w nocy będą pracować nad zmianą sposobu zasilania stacji Centrum, aby wydłużyć kursowanie pociągów na północnym odcinku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem rano, 2 lipca, cała linia M2 będzie kursowała z normalną częstotliwością, a ruch na M1 będzie odbywał się na odcinkach: pętla Kabaty - Wilanowska, Centrum - Młociny, Młociny - Świętokrzyska. Monitorujemy sytuację i będziemy informować o wszelkich kolejnych zmianach - dodał Trzaskowski.
Póki co, nie wiadomo, kiedy wszystkie stacje metra będą znowu dostępne dla pasażerów.