Nie milknie burza po koncercie dla Powstańców Warszawskich. "Bez Tomasza Wolnego to nie to samo! Wstyd"
Tegoroczny koncert z okazji kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego wzbudził wiele negatywnych emocji.
1 sierpnia na placu Piłsudskiego odbył się kolejny koncert dla Powstańców Warszawskich "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki". Widowiska nie poprowadził jednak Tomasz Wolny, o co apelowali Bohaterowie 1944 roku. Zamiast niego na scenie przez 1,5 godziny mogliśmy oglądać w roli gospodarzy Roberta Stockingera i Justynę Dżbik-Kluge. Wywołało to sporo negatywnych emocji. Internauci pod postami TVP o koncercie nie szczędzili słów krytyki. "Do ostatniej chwili wierzyłam, że jednak Tomek Wolny wystąpi. Jesteście okropni; Bez Tomasza Wolnego to nie to samo! Wstyd!", "Wolny prowadził o tysiąc razy lepiej. Miał w sobie to coś", "Jestem rozczarowana i zdegustowana tegorocznym koncertem. Z całym szacunkiem dla prowadzących, tylko p. Tomasz Wolny potrafi stworzyć wyjątkowy klimat" - czytamy. Tego typu postów było mnóstwo i nie da się ukryć, że zdominowały temat koncertu.
Po koncercie do sprawy odniósł się sam Robert Stockinger. - Robiłem wszystko, żeby sztucznie nakręcane burze, były jak najcichsze. Chciałem, żebyśmy tego dnia skupili się na wspólnym celebrowaniu pamięci o powstańcach i całą uwagę przekierowali właśnie na nich, a nie na to, kto, jakim jest konferansjerem i komu się to bardziej należy. Uważam, że tego wymaga szacunek i dobre wychowanie - powiedział prezenter w rozmowie z Plejadą.
A wy co o tym sądzicie?