Pogryzł ją pies na Bielanach. Doprowadziła do ukarania właściciela, który kłamał
Właściciel agresywnego czworonoga poinformował pokrzywdzoną, że jego pies jest zaszczepiony przeciwko wściekliźnie. Prawda okazała się inna.
Mieszkanka warszawskich Bielan poinformowała, że 10 lipca ok. godz. 18:50 nieopodal ul. Dantego 7 została ugryziona przez psa, który był na smyczy. Właściciel po tym jak uciekł, a ona go odnalazła, poinformował, że pies był zaszczepiony. Mimo to kobieta została zaszczepiona przeciw wściekliźnie i na tężca. Brała też antybiotyk, bo w ranę wdało się zakażenie. "Byłam w szpitalu na Wolskiej zaszczepiona. Nie wymagałam obserwacji. Ugryzienie bez ran szarpanych - bluza mnie ochroniła" - opowiedziała.
Kobieta zgłosiła sprawę na policję. Pismo od komendanta, które zamieściła w sieci, ją zaskoczyło. "Sprawca wykroczenia został ukarany grzywną w drodze mandatu karnego kredytowanego, nałożonego na podstawie art. 97§1 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. Ponadto informuję, że za brak obowiązkowego szczepienia przeciwko wściekliźnie, właściciel psa został ukarany grzywną w drodze mandatu karnego kredytowanego, nałożonego przez Powiatowego Lekarza Weterynarii w Warszawie. Jednocześnie w trakcie obserwacji psa przez Inspekcję Weterynaryjną u ww. zwierzęcia nie stwierdzono objawów klinicznych wścieklizny i wykluczono wściekliznę" - napisał Komendant Rejonowy Policji Warszawa V. "Czuję jednocześnie satysfakcję i rozczarowanie faktem, że pies jednak nie był szczepiony" - podsumowała pokrzywdzona. W dyskusji dodała, że nie wnosiła o odszkodowanie dla niej samej i zdradziła, jak wyglądał pies. "Nie znam się na rasach, ale ta z agresywnych. Brązowy, biały brzuszek, szorstkowłosy, silny uścisk szczęki" - oceniła.