Przez błąd urzędniczki z Wilanowa, nie pojechali na wakacje. Żądają gigantycznego odszkodowania
Wygląda na to, że rodzinę czeka sądowa batalia.
"Gazeta Wyborcza" opisała historię rodziny z Warszawy, której Straż Graniczna nie wpuściła w lipcu na pokład samolotu, bo dowód osobisty 7-latka był nieważny. Co ciekawe, został wydany w marcu 2024 roku. "Rodzina mieszka na Ursynowie, więc kilka dni później ojciec udał się do dzielnicowej delegatury Biura Administracji i Spraw Obywatelskich, skąd ponad rok wcześniej odbierał dowód Roberta. Okazało się, że wniosek o anulowanie poprzedniego dowodu syna, który przy okazji wyrabiania nowego dokumentu, Krzysztof złożył w urzędzie, został przesłany do wilanowskiej delegatury. Rodzina mieszkała wcześniej w Miasteczku Wilanów i gdy Robert skończył rok, to właśnie tam rodzice wyrobili mu pierwszy dowód osobisty. - Kierowniczka urzędu, gdy opowiedziałem jej całą historię, zrobiła wielkie oczy. Ale zweryfikowała, że to nie Ursynów unieważnił nowy dowód Roberta, a Wilanów - opowiada Krzysztof" - relacjonuje gazeta.
Naczelniczka urzędu na Wilanowie potwierdziła ojcu chłopca, że urzędniczka, która zajmowała się sprawą, zamiast anulować stary dowód Roberta, unieważniła nowy - ten z 2024 roku. "Najbardziej zaskakujące było to, że dowód syna został unieważniony miesiąc po wydaniu!" - powiedział pan Krzysztof. Teraz rodzina wnosi o wypłatę, tytułem zadośćuczynienia, ponad 29 tys. złotych.
Oprócz prawie 11,5 tys. złotych za niewykorzystane wakacje rodzina domaga się pokrycia kosztów nowej wycieczki, tym razem do Grecji, za którą zapłaciła ponad 16 tys. złotych oraz 1,2 tys. złotych jako ekwiwalent za stracony urlop, który musiała wziąć żona Krzysztofa. Co ciekawe, urząd miasta odsyła rodzinę do sądu. - Rozpoznanie sprawy niniejszej zastrzeżone jest do właściwości sądów powszechnych (sąd rejonowy lub sąd okręgowy), które mają kompetencje do orzekania w sprawach cywilnych - poinformował "Gazetę Wyborczą" Urząd Miasta Stołecznego Warszawa.