Ulepili bałwana w kształcie członka. "Gratuluję! Tutaj bawią się dzieci!". Wybuchła afera w Internecie. Ktoś chciał powiadomić policję

Od kilku dni w Warszawie utrzymuje się na chodnikach śnieg.

Przynosi to frajdę nie tylko najmłodszym mieszkańcom. Na Pradze Południe ktoś wpadł na nietypowy pomysł i zamiast bałwana, ulepił coś na kształt męskiej, dolnej partii ciała.

Chciałabym pogratulować pomysłu osobom, które ulepiły takiego oto "bałwana". Tuż obok znajduje się plac zabaw dla małych dzieci. Mam nadzieję, że policja zajmie się tym zboczeńcem - zaapelowała w Internecie zbulwersowana mieszkanka Pragi Południe.

Jej apel wywołał śmiech wśród mieszkańców, którzy chętnie komentowali dołączone przez kobietę zdjęcie.

Jak tak bardzo ci się nie spodobało, to mogłaś to rozwalić, a nie pisać na grupie - zasugerowała inna mieszkanka Pragi Południe.

Niektórzy śmiali się, że bałwani "członek" wygląda, jakby był po lekach na potencję - To na pewno po Braveranie - komentowali żartobliwie Internauci.

Autor postu, jako dorosły człowiek ma problem ze śnieżną rzeźbą przypominającą penisa, bo wie, czym jest seksualność. Dla normalnie wychowanych, małych dzieci to jest po prostu penis. Część ciała. Może wzbudzić ciekawość, ale od nas dorosłych zależy, co odpowiemy dziecku. Niektórym rodzicom słowo "penis" nie przejdzie przez usta. Wymyślają jakieś dziwne nazwy - podsumowała Internautka.

- Proszę nie robić nagonki na artystę. To jest sztuka. Zaraz policja przyjedzie w sprawie deprecjonowania rzeźbiarza - napisała żartobliwie inna mieszkanka Pragi.

Seksuolog Patrycja Wonatowska w wywiadzie dzielonym dla mjakmama24.pl powiedziała - Jeśli dziecko już od najmłodszych lat będzie umiało konkretnie powiedzieć, nazwać, co je boli lub w jakim miejscu jego ciała pojawia się, jakiś problem, to wtedy łatwiej będzie mu pomóc. Ta panika może wynikać z tego, że dorosłe osoby same nie zostały nauczone i/lub oswojone z nazwami miejsc intymnych. Dodatkowo nakładają się na to doświadczenia, które także u każdej osoby mogą być inne. Może być też i tak, że te nazwy medyczne zupełnie nie odpowiadają rodzicom. Warto jednak podkreślić, że w takich rozmowach podstawą jest otwartość i rzetelność przekazywanych informacji.