Coraz więcej młodych osób prosi o jedzenie na internetowych grupach społecznościowych. "Bywa, że nie mam co jeść"

Na warszawskich grupach, jeszcze parę miesięcy temu, takie ogłoszenia były rzadkością, albo ostatecznością.
Teraz coraz więcej młodych ludzi opisuje anonimowo swój ciężki los, w którym znaleźli się z powodu utraty pracy lub z przyczyn losowych. Redakcja ewarszawa.pl już wcześniej na łamach opisywała losy młodego mężczyzny, któremu nie zostawało zbyt wiele pieniędzy po opłaceniu rachunków - Bywa, że nie mam co jeść do kolejnej pensji - pisał mężczyzna i prosił swoich sąsiadów o pomoc. Ludzie chętnie pomogli mu, jedni zamawiali dla niego jedzenie do domu, inni przynosili prowiant w wybrane miejsce. Mężczyzna podziękował w Internecie sąsiadom za okazaną życzliwość, ale zaraz potem został oskarżony o naciąganie innych ludzi. Opublikował desperacki post w grupie sąsiedzkiej, ludzie po raz drugi okazali mu wsparcie, tym razem duchowe.
Kolejne anonimowe ogłoszenie z prośbą o pomoc pojawiło się w czwartek na jednej z grup sąsiedzkich. Studentka przyznała, że chwilowo znalazła się w trudnej sytuacji materialnej - Choruję przewlekle, jednak mimo to studiuję, ale ostatnio zwolniono mnie z pracy, którą dotychczas wykonywałam. Stwierdziłam, że mogę ogłosić się tutaj, czy ktoś potrzebuje jakiejś pomocy? Lub ma ofertę dodatkowego zarobku? Tak, aby wybrnąć do końca semestru z tej sytuacji?
Ogłoszenie, niestety zostało przez grupowiczów pominięte. Nikt nie odpowiedział studentce na wołanie o pomoc. Im więcej pojawia się tego typu ogłoszeń, tym mniejszy jest odzew. W przypadku wyżej wspomnianego mężczyzny miało miejsce coś w rodzaju pospolitego ruszenia.
Jednym z głównych powodów, dla których ludzie nie pomagają potrzebującym, jest brak świadomości ich potrzeb. Często nie jesteśmy wystarczająco poinformowani o problemach innych osób lub sytuacjach, które wymagają naszej pomocy. Może to wynikać z braku dostępu do informacji lub po prostu z ignorancji - podpowiada specjalista z zanimpomozesz.pl