Bulterier bez smyczy pogryzł ją i jej psa na Saskiej Kępie. "Leoś nie przeżył"
Kobieta też odniosła obrażenia.
Mieszkanka Saskiej Kępy przeżyła 14 października (wtorek) dramat. Na spacerze ze swoim psem na wysokości ul. Walecznych 51 doszło do tragedii. "Uważajcie, bo na ulicy Walecznych mieszka pies morderca. Wczoraj zaatakował mojego Leosia. Zakleszczył swoje zębiska w tym małym ciałku. To szary bulterier, który biegał bez smyczy i kagańca. Leoś nie przeżył . Bardzo o niego walczyłam, sama mam strasznie pogryzione ręce. Nie wiem jak to przeżyć, to było takie straszne. Ten mój skarbek tak się wczoraj cieszył na spacer, na słoneczko" - napisała i na pytania internautów dodała, że sprawą zajmuje się policja.
"Ja wyszłam teraz ze szpitala po serii siedmiu zastrzyków: tężec, wścieklizna i immunosupresja. Mam poszarpane palce, a jeden palec złamany. Dziękuję wszystkim cudownym ludziom, którzy mi wczoraj pomogli. Pani z salonu kosmetycznego, jej mężowi i cudownemu panu, który owinął Leosia w swoją bluzę" - podsumowała.
Mieszkańcy przejęli się stratą pani Elżbiety. "Straszna historia, bardzo Pani współczuję. Mam nadzieję, że sprawca - czyli właściciel, który nie dopilnował swojego psa, zostanie ukarany. Chociaż tyle", "Przechodziłam tam wczoraj i policja była na miejscu. Pies o którym mówią zazwyczaj zawsze siedział na schodach swojego domu za ogrodzeniem. Nigdy nie widziałam go na spacerze bez smyczy" - napisali.